Słodkości są tu rewelacyjne, warte grzechu, podobnie jak kawa. Znam
kilka osób, które wpadają tu na kremówki, ciastko pralina albo po
pudełeczko florentynek, z których słynie hotel Bristol. Podobno
receptura na legendarne florentynki strzeżona jest przez kolejne już
pokolenie cukierników. Powinniście też wiedzieć, że najstarszymi
recepturami, które do dziś są wykorzystywane w hotelowej cukierni, są
przepisy na babkę piaskową i faworki, a pochodzą jeszcze z początku XX
wieku. Tutejszym flagowym smakołykiem jest też czekoladowy Tort Bristol
na delikatnym biszkopcie. Ciasta są nie tylko smaczne, ale też starannie
wykonane, z sezonowych składników. Jeśli gustujecie w specjałach
przygotowanych w sieciowych kawiarniach, spróbujcie koniecznie
tutejszych wypieków, będziecie mile zaskoczeni.
To idealne miejsce na poranne przebudzenie. Swoje kroki powinni
skierować tu wybredni smakosze śniadań, ale nie tylko. Można tu też
wpaść na lekki lunch albo na deser.
Wróćmy do menu wytrawnego, bo jest w czym wybierać i czym pieścić
podniebienie. Karta nie jest długa, co uznać można za zaletę. Szczerze
polecam zupę pomidorowo-paprykową z pierożkami z serem i kanapki w
różnych odsłonach. Z menu śniadaniowego warto skusić się na rewelacyjny
omlet z kozim serem lub szynką i cudowne burito z jajecznicą.
Są też świeże soki i dania bezglutenowe, lokal idzie więc z duchem
czasu. Ceny warszawskie, ale w stosunku do jakości, uczciwe. Nie
wyjdziecie stąd głodni.
Kultowy Bristol
Nie zdziwiłabym się, gdybym usłyszała, że ktoś przychodzi tu tylko po to, by podziwiać wnętrza. Kojarzy z wiedeńskim stylem.
Atmosfera kawiarni jest ciepła, przyjazna i spokojna. Życie tu zwalnia,
a ja lubię miejsca, które pozwalają mi przenieść się w czasie, w
których zachwycają detale. Już samo to wystarczy, aby wizyta tutaj była
niezapomnianym wrażeniem.
Warto zwrócić uwagę na obsługę, w tradycyjnych "uniformach". Jest
dyskretna, pomocna ale nienachalna, jak sto lat temu, za dawnej
świetności kawiarni. Café Bristol mieści się bowiem na parterze
kultowego hotelu Bristol. Jeszcze w 1895 roku stojącą w tym miejscu
posesję wraz z dwoma wspólnikami kupił pianista, kompozytor, polityk -
Ignacy Jan Paderewski. Na jej miejscu zaczął powstawać hotel (otwarty w
1901 roku), który przez lata stał się obiektem kultowym.
Kawiarnia już w momencie powstania była jednym z najelegantszych miejsc w
Warszawie. Do dziś tak jest. Historię się tu pielęgnuje i przypomina o
niej na każdym kroku. W Bristolu noc lub kilka spędzili choćby Królowa
Elżbieta II, Książę Karol, Helmut Kohl, Gerhard Schroeder, Jacques
Chirac, Nigel Kennedy, Rolling Stones czy Michael Jackson. Autografy
znanych gości, choćby Marleny Dietrich, wiszą na ścianie oprawione w
ramy.
|
|
Wpadnijcie tu, jeśli lubicie stylowe wnętrza, albo chcecie zaznać
odrobiny przedwojennej Warszawy. Karnawał to najlepszy czas, żeby poczuć
atmosferę Café Bristol.
0 comments: