Cafe Bristol,

Café Bristol. Stylowe miejsce na śniadanie, lunch, deser

6.4.23 mm 0 Comments

 

Jest jak dawniej, jak sto lat temu. Przy niewielkich stolikach siedzą elegantki, w powietrzu unosi się zapach świeżo parzonej kawy, a z gablot uśmiechają się kolorowe niczym motyle ciastka. W warszawskiej Café Bristol brakuje tylko Bodo i Dymszy. To przestrzeń, która niczym czarodziejski wehikuł czasu przenosi swych gości do przedwojennej Warszawy. Uwodzi stylem, klasą, elegancją. To idealne miejsce na śniadanie, lunch albo na relaks przy ciastku.

 
fot. travelerdeluxe

fot. travelerdeluxe


fot. travelerd


Czytaj też
 
Słodkości są tu rewelacyjne, warte grzechu, podobnie jak kawa. Znam kilka osób, które wpadają tu na kremówki, ciastko pralina albo po pudełeczko florentynek, z których słynie hotel Bristol. Podobno receptura na legendarne florentynki strzeżona jest przez kolejne już pokolenie cukierników. Powinniście też wiedzieć, że najstarszymi recepturami, które do dziś są wykorzystywane w hotelowej cukierni, są przepisy na babkę piaskową i faworki, a pochodzą jeszcze z początku XX wieku. Tutejszym flagowym smakołykiem jest też czekoladowy Tort Bristol na delikatnym biszkopcie. Ciasta są nie tylko smaczne, ale też starannie wykonane, z sezonowych składników. Jeśli gustujecie w specjałach przygotowanych w sieciowych kawiarniach, spróbujcie koniecznie tutejszych wypieków, będziecie mile zaskoczeni.

To idealne miejsce na poranne przebudzenie. Swoje kroki powinni skierować tu wybredni smakosze śniadań, ale nie tylko. Można tu też wpaść na lekki lunch albo na deser.
Wróćmy do menu wytrawnego, bo jest w czym wybierać i czym pieścić podniebienie. Karta nie jest długa, co uznać można za zaletę. Szczerze polecam zupę pomidorowo-paprykową z pierożkami z serem i kanapki w różnych odsłonach. Z menu śniadaniowego warto skusić się na rewelacyjny omlet z kozim serem lub szynką i cudowne burito z jajecznicą.
Są też świeże soki i dania bezglutenowe, lokal idzie więc z duchem czasu. Ceny warszawskie, ale w stosunku do jakości, uczciwe. Nie wyjdziecie stąd głodni.
 

fot. travelerdeluxe


fot. travelerdeluxe


fot. travelerdeluxe


fot. travelerdeluxe


fot. travelerdeluxe


fot. travelerdeluxe


Kultowy Bristol

 
Nie zdziwiłabym się, gdybym usłyszała, że ktoś przychodzi tu tylko po to, by podziwiać wnętrza. Kojarzy z wiedeńskim stylem. Atmosfera kawiarni jest ciepła, przyjazna i spokojna. Życie tu zwalnia, a ja lubię miejsca, które pozwalają mi przenieść się w czasie, w których zachwycają detale. Już samo to wystarczy, aby wizyta tutaj była niezapomnianym wrażeniem.
Warto zwrócić uwagę na obsługę, w tradycyjnych "uniformach". Jest dyskretna, pomocna ale nienachalna, jak sto lat temu, za dawnej świetności kawiarni. Café Bristol mieści się bowiem na parterze kultowego hotelu Bristol. Jeszcze w 1895 roku stojącą w tym miejscu posesję wraz z dwoma wspólnikami kupił pianista, kompozytor, polityk - Ignacy Jan Paderewski. Na jej miejscu zaczął powstawać hotel (otwarty w 1901 roku), który przez lata stał się obiektem kultowym.
Kawiarnia już w momencie powstania była jednym z najelegantszych miejsc w Warszawie. Do dziś tak jest. Historię się tu pielęgnuje i przypomina o niej na każdym kroku. W Bristolu noc lub kilka spędzili choćby Królowa Elżbieta II, Książę Karol, Helmut Kohl, Gerhard Schroeder, Jacques Chirac, Nigel Kennedy, Rolling Stones czy Michael Jackson. Autografy znanych gości, choćby Marleny Dietrich, wiszą na ścianie oprawione w ramy. 

fot. travelerdeluxe

Wpadnijcie tu, jeśli lubicie stylowe wnętrza, albo chcecie zaznać odrobiny przedwojennej Warszawy. Karnawał to najlepszy czas, żeby poczuć atmosferę Café Bristol.


M.

0 comments: